Plener ślubny w lesie
Ania i Dawid uwielbiają słońce i naturę. Na plener wybraliśmy się więc do lasu. Ale tak jak proste jest założenie, tak realizacja już trochę bardziej skomplikowana. Kiedy pogoda ciągle płata figla, każdą sesję przekładamy. A w tym wypadku planowanie nawet dwa dni do przodu było ryzykowne. Ale cierpliwość wynagradza. Trafiło nam się piękne popołudnie. Chcieliśmy aby zdjęcia oddawały ich bliskość, to jak na siebie patrzą. Letnie słońce rozpieszczało wręcz, a wybrany przez nas kawałek lasu był pusty i cichy. Dopiero kiedy dziwaczka weszła w mrowisko w lesie zaczęło się coś dziać, bo mrówki były wszędzie, a dziwaczka miłośniczką takich niespodzianek nie jest, więc łatwo sobie wyobrazić jak ta reakcja wyglądała.
Naturalny plener ślubny
Czas jaki wspólnie spędziliśmy był czystą przyjemnością. Nie obyło się bez niespodzianek. Niedaleko od naszego lasu często można spotkać pola słoneczników, więc szybko zdecydowaliśmy, że jedziemy. Słoneczniki w zachodzącym słońcu… już widzieliśmy te epickie kadry. Oczami wyobraźni zliczaliśmy wygrane nagrody w fotograficznych konkursach. Przyjeżdżamy na miejsce, a tam zboże…
Wybuchnęliśmy śmiechem, a Anię i Dawida wrzuciliśmy w to pole zbożowe, po czym zachód słońca pojechaliśmy fotografować na okoliczne skały.
Czasami tak to już jest, że jedno sobie wymyślimy a drugie zrobimy. Słoneczniki będą następnym razem
Jedna odpowiedź
o tak <3 takie miejsca to ja lubię <3